
Wiele osób zadaje mi pytanie. Dlaczego zbankrutowanie spółki bez działalności operacyjnej lub „akcje śmieciowe” potrafią nagle urosnąć o kilkadziesiąt, lub nawet kilkaset procent? Pierwsze co przychodzi na myśl to spekulacja, tyle że z takich zbankrutowanych walorów rośnie tylko część, a szanse na odratowanie spółki w bankructwie są bardzo małe i jest to trudne. pozytywnym przykładem ratowana spółki jest ABM Solid, której bardzo kibicuje w drodze do wyjścia z upadłości (Wywiad z Prezesem ABMSolid)
Moim zdaniem głównym motorem wzrostu na takich spółkach jest zjawisko znane w USA jako „Lure and Squeeze” (L&S), jest ono zabójcze dla indywidualnych inwestorów, ponieważ łatwo ono może spowodować kolosalne straty w portfelu, dlatego o nim się rozpiszę.
Na czym ono polega?
Na wypompowaniu umarłej już spółki do poziomów umożliwiających „insiderom” sprzedaż jej dużych pakietów. Robi się to głównie za pomocą informacji przekazywanych przez ESBI/EBI.
I tu jest główny wyróżnik, nie robi tego jakaś losowa spółdzielnia podbijająca kurs, która wygaduje bzdury na forach i blogach. Tylko w jakiś sposób muszą w to być wplątane osoby zbliżone do spółki, którzy dając odpowiednie infa upadłościowe, mogą wpłynąć na kurs takiej zbankrutowanej spółki. Często mogą to robić nawet nieumyślnie, ale przez to działanie jest jeszcze bardziej niebezpieczne dla drobnych akcjonariuszy. Co najgorsze to zjawisko jest całkowicie legalne w Polskim prawie, w przeciwieństwie do np. USA. Spowodowane jest to tym, że spółdzielnia wtedy nie robi transakcji między sobą, lecz wykorzystuje informacje upadłościowe, których odbiór może być zniekształcany i spekulatywny, co umożliwiaja obecne przepisy.
Wygląda to mniej więcej tak:
Jak się je robi?
„Promotorowi” przedsięwzięcia jest potrzebna zbankrutowana spółka, najlepiej obdarta z majątku, nie rokująca szans na przeżycie.
Musi posiadać ich akcje oraz mieć dostęp informacji publikowanych przez spółkę, a najlepiej posiadać nad nimi kontrolę. Stąd zazwyczaj twórcami L&S są osoby posiadające kontrolę nad insiderem spółki choć nie zawsze. Kurs powinien być maksymalnie zdołowany (na poziomach groszowych), wtedy paradoksalnie najszybciej można go podbić i przyłączy się do tego spekulacja. W tym okresie niekiedy idzie zauważyć zwiększone wolumeny lub świece sugerujące wybicie.
Jednak potrzebne jest paliwo. Dostarczane jest one za pomocą kanału informacji. Gdzieś do 2015 roku, najlepszą pożywką były informacje o „wniosku o zmianę statusu upadłości na układową” bądź „plan restrukturyzacyjny/propozycje układowe” – które były nierealne, bo spółka już majątku nie miała, przychodów też nie, ale niektórzy „spekulanci” się na to łapali….
Po czymś takim następował często wystrzał na kursie, a po nim transakcje zbycia akcji lub duże transakcje na wolumenie.
Jednak giełda ewoluuje i kilka „kreatywnych” spółek znalazło nowe sposoby na „promocję” dla inwestorów. Obecnie bardzo chwytliwe jest info o sprzedaży części przedsiębiorstwa. Poniżej wykres z Petrolem obrazuje on, jak ten schemat działa.
Co ciekawe takie działanie często nie jest ekonomicznie uzasadnione, bo jak ma dalej działać firma ma działać jak wyprzedaje swój biznes? i powinno podwójnie wzbudzić podejrzenia już na wstępie.
W przyszłości spodziewam się kolejnej ewolucji tego schematu. Tym razem mogą to być bajki o tajemniczym inwestorze, który ma uratować spółkę. Jest ona popularna w krajach anglosaskich. W Polsce znany był przypadek Uboata i „ratowania go” przez Zbigniewa Stonogę, tego manewru probowało też kilka śmieciuchów z NC wykluczonych później z obrotu np. Vedia. Pojawią się również informacje o „potrąceniu długów” przez istotnego wierzyciela, w końcu długi takiej spółki można kupić za grosze….
Dlaczego to zjawisko działa na spekulantów i czy da się na nim coś ugrać?
Działa z prostego powodu: zmienności i szybkiej pompki w górę, wrzucam dla przykładu jedną ze spółek. Wskutek L&S podskoczyła o 100% w tydzień, wniosek dla wielu niecierpliwych graczy jest wtedy jasny – pociąg odjeżdża, a znajomki z facebooka już maja ten walor, więc trzeba wskoczyć.
Niestety nie ma tak łatwo i wtedy często kupuje się walor już po starcie ruchu (więc kilkadziesiąt % drożej), a i ruch w dół potrafi w kilka dni cofnąć cały ruch cenowy.
Główny problem jest jednak taki, że spora część osób nie ma wtedy żadnej strategii gry i bardzo szybko zaczynają uśrednianie, czyli to na czym NAJBARDZIEJ zależy osobom tworzącym L&S. Naiwni kupują ich akcje. „Promotor się” ich pozbywa i ma szybki zarobek, a ubrani tylko uśredniają i psioczą na giełdę na bankierze, choć problem jest po ich stronie.
Znam może z 3 osoby, które umieją taki schemat rozegrać i regularnie na tym zarabiać. Tyle że te osoby stworzyły cały system gry pod arkusz lub pod momentum i dobrze wiedzą, przy jakiej stracie sprzedadzą. Po prostu lubią tak grać i wiedzą jak to zrobić, ale można ich policzyć na palcach jednej ręki i wymaga to specyficznych umiejętności.
Czy są jakieś sygnały ostrzegawcze przed takimi spółkami?
Tak, podobne do tych, które świadczą o problemach w spółkach. Bo sama spółka wybrana do tego procederu musi być na granicy śmierci, a Insiderzy mieć wszystko gdzieś, bo chcą mieć duża „kasę tu i teraz”, zanim twór się zawali.
Sygnały:
– Głównie jest to przyśpieszający trend w dół w stronę poziomów groszowych lub ultragroszówka < 20gr
– Wyniki również są problemem – spadające przychody i rosnące straty, do tego ujemny Cash flow.
– Obowiązkowo spółka musi być w upadłości lub tuż przed nią. Sam zarząd musi być już słupami „promotora” i być niesłychanie pazerny. <- tu pomocna jest strona http://mojepanstwo.pl/krs i przejrzenie prywatnych profili social media 🙂
– Przed samym wystrzałem zmienność spada, czasem poprzedzają go pojawienie się dużych zleceń kupna w arkuszu lub na wolumenie.
– Prawie Zawsze spółka miała wcześniej inne kłamstwa i wałki na sumieniu.
– w/w czynniki powodują że spółki na których działo się l&s są bardzo specyficzne i stanowią one margines giełdy. Zwykły zarząd przeciętnej spółki giełdowej nigdy na to nie pójdzie.
Co ja o tym myślę?
Lepiej z zasady unikać takich spółek i skupić się na swojej strategii, czasu mamy bardzo mało więc po co go marnować i tracić siły, dodatkowo oddając swoją kasę na nowe Porsche giełdowych krętaczy?
Ja się skupiam na szukaniu dobrych fundamentalnie spółek w trendzie wzrostowym i dobrze na tym wychodzę.
Co do samego przekrętu, to podejrzewam że jeszcze przez parę lat będzie się pojawiał na naszej giełdzie, z tego powodu, że jest legalny i mając odpowiednie zasoby łatwy do zrobienia. Niewykluczone, że w przyszłości aktualizacje MAR częściowo rozwiążą ten problem. W praktyce najlepsze by było zakazywanie prowadzenia firm i bycia w ich organach przez 20 lat dla takich insiderów + kary finansowe, ale dobrze wiemy że zanim taka sprawa trafi na wokandę, to często zdąży się przedawnić 🙂
Polecane książki o tematyce finansowej. Kupując wspierasz portal.
