
Aktualny sezon sprawozdań obfituje w wiele niespodzianek, jedną z najciekawszych jest sprawozdanie finansowe jednej ze spółek które zostało bardzo mocno sfałszowane. Temat ten dogłębnie przeanalizowałem na swoim prywatnym hangoucie, wam postaram się to streścić.
Przejdźmy więc do konkretów, roboczo nazwę spółkę „kózką kłamczuszką” aby nie został później publicznie zlinczowany z powodu tego posta 🙂 – niestety ta spółka ma swoich wyznawców którzy uciszają każdego kto pisze nie po ich myśli.
„Kózka kłamczuszka” jest firmą produkcyjną, która zainwestowała w „innowacyjną technologię” i buduje fabrykę widmo, jest też ulubieńcem co mniej inteligentnej spekuły grającej na naszej giełdzie poszukującej w ten sposób dreszczyku emocji.
Pierwszą rzeczą którą zakwestionował biegły i bardzo mocno rzuca się w oczy jest bardzo duża wartość aktywów niematerialnych, które w tego typu spółkach zazwyczaj jest niska. Prawdopodobnie spółka wrzucała w ten punkt część kosztów, które później stopniowo amortyzowała w kolejnych kwartałach – w efekcie były one sporo mniejsze.
Podobnie sytuacja wygląda z rozliczeniami międzyokresowymi które również mogą o świadczyć o kreatywnym rozbijaniu jednorazowych kosztów na wiele kwartałów. Przykłady są TUTAJ.
Jednak poprawianie bilansu i umieszczanie tam kosztów to nic nowego i niezwykłego. „Kózka kłamczuszka” podskoczyła jednak wyżej i postanowiono wykazać ujemne koszty. TAK UJEMNE KOSZTY. To nie jest żart – sami zobaczcie:
W ostaniem kwartale spółka miała ujemne koszty zarządu….. W ogóle nie widziałem że jest to możliwe w Polskiej rachunkowości, na logikę wynika że zarząd zamiast dostawać kasę za swoją pracę, szkolenia, dostawać diety i mieć wynajętą siedzibę spółki, dopłacał do tego…. Widać kierują fundacją charytatywną. Jakby tego było mało to….
… mieli ujemne koszty odsetek, czyli ktoś im potrącił dług do spłacenia. Rzadko kiedy wierzyciel decyduje się na takie rozwiązanie dla spółki nie będącej w upadłości. W efekcie te dwie sztuczki wystarczyły aby poprawić wynik aż o 800 tyś zł. W sumie wynik byłby blisko zera gdyby nie jeszcze jeden zabieg – dotacja, to ona tak naprawdę uratowała wynik. Jak na ironię ostatnio cofnięto spółce tą dotację i kózka kłamczuszka będzie musiała zapłacić. Oczywiście pieniędzmi z nowej emisji akcji dla „inwestorów indywidualnych”.
W tym momencie mógłbym skończyć swój wywód. Jednak pewnie zastanawiasz się czy nie dało się tego przewidzieć wcześniej? Ano dało, było kilka sygnałów świadczących o tym że to wydmuszka, podam trzy przykłady:
Pierwszą z nich to częste emisje akcji, obligacji zamiennych, bardzo wysoki freefloat i najdziwniejsze operacje finansowe. Świadczy to o tym że spółka musi szukać egzotycznych form pozyskiwania kapitału i często obciąża nimi drobnych inwestorów.
Druga sprawa to brak zysków ze sprzedaży, a nawet brak jakichkolwiek przychodów – spółka ta musiała skądś pożyczać pieniądze, działała jak startup zasilany przez drobnych.
Trzecia sprawa – to propaganda. Spółka bardzo mocno kreowała swój obraz jako genialnego przedsięwzięcia, głosiła o sobie w mediach, Prezes często się pokazywał w mediach, prowadził imprezy branżowe. Na forum bankiera „uczono” w jaki sposób miały być interpretowane infa itd. Generalnie władze spółki zajmowały się wszystkim, tylko nie prowadzeniem biznesu.
Mam nadzieję że case z AF się podobał. Jeśli chcecie następne – dajcie znać.
Ps. Część z was pyta się kiedy będzie mój nowy raport topNC. Postaram się go oddać do końca tygodnia.
Polecane książki o tematyce finansowej. Kupując wspierasz portal.

1 Comment
Moja nagroda Giełdowe banany oraz moje view na PST. - MarketRevolution.eu
2019-02-05[…] Zdaję sobie sprawę, że mogę mieć z tego nieprzyjemności – takie jakie kiedyś miałem za post o kózce kłaczuszce ale zdaje sobie sprawę z ryzyka i postanowiłem wyrazić swój sprzeciw wobec patologii jakie […]