Inteliwise to firma programistyczna zajmująca się tworzeniem aplikacji wyposażonych w sztuczną inteligencję i przetwarzających język naturalny (ludzki) tak, aby w nim odpowiadać. Spółka sprzedaje obecnie 6 produktów.
Jej Prezesem i założycielem jest Marcin Strzałkowski – Był on jednym z dyrektorów w Wirtualnej Polsce. Jednak przedsiębiorczość pociągnęła go na tyle, że 10 lat temu założył własną spółkę. Jeden z epizodów jego kariery był w dolinie krzemowej.
KA: Pracował Pan przez wiele lat w korporacjach na naprawdę dobrze płatnych posadach, które są dla wielu osób spełnieniem marzeń o karierze. Jednak zdecydował się Pan na założenie start-upu i ścieżkę seryjnego przedsiębiorcy. Co było tego powodem?
MS: Odszedłem z WP 10 lat temu, kiedy pojęcie start-upow było naprawdę na start-upowym poziomie! Fascynowała mnie przedsiębiorczość a Struktura organizacyjna (niemalże korporacji!) zaczęła mnie już uwierać. Coraz ciężej było wprowadzać nie tylko zmiany, ale efektywnie prowadzić spotkania , decydować o prostych rzeczach. Gdy odchodziłem na swoje ludzie pukali się w głowę. Jednak miałem w pamięci historię szefa Zapposa – Ton’ego Hsieha. Który to wyłożył wszystkie własne środki finansowe z poprzednich biznesów w stworzenie i rozwój sklepu Zappos handlującego przez internet obuwiem, pomimo faktu, że nikt nie wierzył, że jest to w ogóle możliwe. Jednak po 10 latach sklep ten osiągnął ponad miliard dolarów przychodów. Przez dekadę podejście do przedsiębiorczości i porażek w Polsce zmieniło się na lepsze. Wielu przedsiębiorców zrozumiało, co to niepowodzenie, ale jest sporo też, dla których odniesienie sukcesu własnej firmy jest bezcenne. Zaliczam się do obu grup 🙂
KA: Miał Pan również 2 letni epizod w USA. Jednak ITL zrezygnowało z tego rynku. Dlaczego odpuścił Pan ten rynek i czego się Pan tam nauczył?
MS: Nie mieszkam tam, ale to nie znaczy że nie sprzedaję tam produktów. Wraz z dostępnością technologii wirtualizacji i cloud’owych, z których korzysta InteliWISE, firmy jak my mogą generować przychody z rynków takich jak USA, jednocześnie nie musząc ponosić ogromnych kosztów prowadzenia tam działalności. A koszty informatyków, sprzedawców, prawników są tam naprawdę ogromne.
W USA można wyróżnić coś, co nazywam roboczo stadiami rozwoju startupu i wiążą się one z wielkością rynku, jaki dana firma internetowa zajmuje.
Pierwsza faza to przejęcie rynku lokalnego np. stanowego – na tym etapie w spółkę wchodzą głównie anioły biznesu.
Drugi etap rozwoju to podbój rynku w USA, wiąże się on wtedy z pierwszymi inwestycjami funduszy Venture Capital. W naszym przypadku wiąże się to z podbojem rynku krajów UE, które już stopniowo zdobywamy i rozwijamy się na nich.
Trzecim etapem rozwoju jest IPO spółka i wejście w rynki wchodzące. Myśmy już wcześniej upublicznili spółkę na NewConnect, więc ten etap byłyby trudny do realizacji.
Rynek amerykański dla start-upów technologicznych jest fascynujący, ale wiele młodych firm decyduje się, właśnie ze względu na koszty, prowadzić działalność z rodzącego się Berlina, TelAvivu, czy Barcelony. Jednym z moich kluczowych doświadczeń z USA zapadły mi dwa. Pierwszym jest filozofia „eliminate distruptions”, polega ona na usuwaniu z pola widzenia lidera wszelkich problemów zakłócających strategiczne oraz organizacyjne decyzje czy organizację pracy w firmie ,w pierwszej kolejności, tak szybko jak to możliwe.
Drugim jest skupienie się na potrzebach klienta i niszy w której się działa, aby zmaksymalizować działania firmy, wiele firm o tym zapomina i traci przez to całą przewagę konkurencyjną.
KA: Ostatnio czytałem naprawdę ciekawy artykuł o rozwoju sztucznej inteligencji (AI) i jej wpływie na pracę pt. „Bóg już istnieje” (LINK). Dodatkowo wielu przedsiębiorców, strategów biznesu i ludzi nauki ma coraz gorsze zdanie o AI i jego wpływie na rynek pracy. Pan z ta branżą ma do czynienia na co dzień, jakie jest Pana opinie na ten temat?
MS: Należy rozróżnić dwie rzeczy – wspomaganie pracy i procesów decyzyjnych, od zastępowania pracowników automatyzacją. My działamy głównie w kwestii usprawnienia pracy. Fakt, część łatwo powtarzalnych prac zostanie zautomatyzowanych, widać to nawet teraz w wielu branżach takich jak transport, prace fizyczne w hurtowniach, systemy księgowe czy call center. Zmieni się również samo podejście do pracy i zasobów. Co do naszego oprogramowania z obszaru Customer Service, wychodzimy z założenia, że prawie ¾ zapytań klienckich to pytania łatwe i powtarzalne z którymi poradzi sobie nasze oprogramowanie, w takim przypadku obsługa klienta głównie zajmuje się problemami personalizowanymi, poważnymi, a przede wszystkim generującymi wartość dodaną dla firmy więc i zasoby są lepiej spożytkowane.
KA: Jaki jest sens ma inwestycja w LIMTELA? Nie obawia się Pan, że podczas fuzji może być problem z kluczowymi kadrami Limtela, które mogą odejść?
MS: InteliWISE zawsze specjalizowało się w web’owym przetwarzaniu tekstu – tego co użytkownicy wpisują na live chat, w FAQ, w wyszukiwarkach. Limtel posiada komplementarne rozwiązania względem tych, które sprzedajemy. Są to najnowocześniejsze dziś, oparte o WebRTC i tzw. cloud communications rozwiązania głosowe , m.in. dla automatyzacji e-commerce (sklepów internetowych). Wefekcie już, jeszcze przed inwestycją, obie firmy wykorzystują wspólnie swoje rozwiązania. Co do zarządu Limtela – miałem już okazję pracować z szefem Limtela, miałem też okazję poznać ich zespół, stąd sądzę, że fuzja powinna się udać i przynieść obopólne korzyści.
KA: Jak ITL udaje się utrzymywać i motywować pracowników? W końcu działacie w jednej z najbardziej konkurencyjnych branż…
MS: Mamy kilka sposobów. Zacznę od tego, że aktualnie 75% pracowników Inteliwise jest z nami dłużej niż 5lat, to w IT duże osiągnięcie… To, co nasz wyróżnia, i co nasi ludzie uważają za największą wartość, to możliwości rozwoju i pracy przy nowatorskich projektach, które stanowią często dla nich wyzwanie intelektualne, a sukcesy w realizacji są traktowane jako ich osobisty sukces.
Nie konkurujemy płacowo z korporacjami, ponieważ nie jesteśmy w stanie zagwarantować tak dużych stawek płacowych jak tego typu firmy, w efekcie część naszych pracowników pracuje zdalnie, poza największymi aglomeracjami. Proponujemy również całkiem elastyczny tryb pracy – przykładem jest pracująca u nas osoba, która musiała się przenieść do Poznania, a jednak to nie przeszkodziło to jej w dalszej pracy dla nas. Posiadamy również program akcji pracowniczych.
KA: Na czym polega wasza przewaga nad wielkimi konkurentami typu Amazon, Google, Microsoft, IBM, Yandex, Baidu, BAE itd…?
MS: Na wysokiej „Customizowalności” naszych rozwiązań oraz precyzyjnym pozycjonowaniu oferty typu B2B. Nasza przewaga polega na tym, że trafiamy do klienta, którego wielkie koncerny nie chcą, ponieważ powtarzalny, abonamentowy przychód rzędu kilku tysięcy miesięcznie jest dla nich za mały, aby chcieli takiego klienta pozyskać. Naszym klientem są min. Urzędy, uczelnie, liderzy e-commerce- dlatego, iż mają wysokie wymagania dotyczące integracji, funkcjonalności, dostosowania. … Drugim naszym atutem jest to, że całość naszych rozwiązań można osadzić w modelu on-premise- backend, czyli instalacja oprogramowania i jego składowanie jest po stronie klienta, stąd ma on nad tym oprogramowaniem znacznie większą kontrolę.
KA: Jakie produkty Inteliwise oferuje swoim klientom? MS: Aktualnie posiadamy 6 produktów: Wirtualnego doradcę, Chatbota, Live Chat , Videocall, Co-Browse – umożliwia on zdalne przeglądanie dokumentów lub części pulpitu oraz Click to call – czyli połączenia telefoniczne przez Internet. Zaczynaliśmy od Wirtualnego doradcy jednak z biegiem czasu klienci zgłaszali zapotrzebowanie na kolejne produkty, stad postanowiliśmy je stworzyć.
KA: Ok, a na czym polega w takim razie unikalność waszego produktu i obsługi klienta?
MS: Po pierwsze, dzięki naszym stałym inwestycjom w R&D, dostarczamy to co jest po prostu obecne najnowsze na świecie. Forrester, jedna z 2 największych firm analitycznych, klasyfikuje nas w top10 dostawców technologii Virtual Agent. Innowacyjność kosztowała nas też wiele lat wydatków na edukację rynku, ale teraz, można powiedzieć w czasach Sztucznej Inteligencji, widzimy wreszcie zwrot. Po drugie, firmom które chcą być liderem na swoich rynkach, dajemy niezrównaną możliwość dostosowania, customizacji, czy integracji oferty. Nasz produkt jest indywidualnie skonfigurowany pod każdego klienta i jego potrzeby. Po trzecie, choć może to najważniejsze, nasi klienci zaczęli realnie oszczędzać budżety, automatyzując procesy po wdrożeniu naszych rozwiązań.. Te dodatkowe 20 – 30% oszczędności ma duży wpływ na przychody. Ideałem obsługi klienta i usług dodatkowych, do którego dążymy jest SALESFORCE, dobrym wzorcem jest również wspomniany wcześniej Zappos.